Sezon 2019 w MotoGP - rok kosmity! [TOP 10 ZAWODNIKÓW]
Kolejny rok zmagań na motocyklowym Olimpie za nami, czas więc na krótkie podsumowanie osiągnięć najlepszych zawodników. Choć w sezonie 2019 oglądaliśmy głównie teatr wybitnego, ale tylko jednego aktora, to zza kulis coraz śmielej wygląda godny przeciwnik, w dodatku tegoroczny debiutant.
Zawodnicy startujący w klasie MotoGP to absolutna elita świata wyścigów motocyklowych. Nawet ci zamykający stawkę to totalni ninja w swoim fachu, którzy w drodze do miejsca, w którym są, pokonali tysiące konkurentów. Przyjrzyjmy się bliżej pierwszej dziesiątce najlepszych kierowców na świecie w 2019 roku.
"Jeden z dziesięciu"
Niekwestionowanym królem sezonu 2019 w MotoGP został oczywiście Marc Marquez, którego statystyki potwierdzają prawdopodobne pozaziemskie pochodzenie. Startujący w barwach Repsol Honda hiszpański kierowca ma zaledwie 26 lat, a na koncie już 8 tytułów mistrza świata, w tym 6 w klasie królewskiej. W tym roku pobił rekord Jorge Lorenzo w liczbie zdobytych punktów - wygrywając w Walencji zakończył sezon mając ich na koncie aż 420! Gdyby nie upadek w Austin, za który zresztą odpowiedzialność wziął na siebie zespół mechaników Repsola i minimalny brak szczęścia w kilku pozostałych rundach, mogłoby ich być nawet 450.
O skali sukcesu Marqueza w sezonie 2019 świadczą słowa Danilo Petrucciego. Włoski zawodnik powiedział, że problem z Marquezem jest taki, że jeśli akurat nie ma formy, to dojeżdża na drugim miejscu. Trudno się nie zgodzić - w mijającym sezonie 12 zwycięstw, 6 drugich miejsc i tylko jeden nieukończony wyścig. Do tego 10 pole positions, 12 najszybszych okrążeń wyścigu i najdłuższy łączny przejechany dystans, czyli najmniej wywrotek. Absolutny nokaut!
Na drugim stopniu podium znalazł się Andrea Dovizioso, znakomity "wiecznie drugi" zawodnik na fabrycznym Ducati, którego jedynym nieszczęściem jest to, że w MotoGP startuje w erze Marqueza. Skuteczny, równo jeżdżący, świetny taktyk i król zarządzania oponami. Mimo dobrej formy, ukończył sezon 2019 mając o 151 punktów mniej od MM93. Jak sam powiedział, punktem zwrotnym, który podciął mu skrzydła i w praktyce wyeliminował z rywalizacji o tytuł, był potężny dzwon w Barcelonie z udziałem Lorenzo, Vinalesa i Rossiego. To może zdemotywować, ponieważ teraz ciężko mu będzie uniknąć wrażenia dojścia do ściany. Czy w kolejnych sezonach 33-letni już zawodnik znajdzie jeszcze siłę na walkę o pierwszy tytuł w klasie MotoGP? Zobaczymy.
Trzecie miejsce w 2019 roku wywalczył Maverick Vinales z fabrycznej ekipy Yamahy. Zrobił to dopiero w ostatnim wyścigu w Walencji, gdzie chłodno wykalkulował swoją jazdę i precyzyjnie pokonał na punkty Alexa Rinsa. Mógł zapewnić sobie trzeci stopień podium już wcześniej, lecz w Australii ambitnie walczył z Marquezem o zwycięstwo i zakończył na deskach tuż przed metą. To był dla niego bardzo dobry, choć mocno nierówny sezon. 2 zwycięstwa, jedno 2 miejsce, 4 razy był trzeci. Nie ukończył 4 wyścigów. Chodzą słuchy, że chętnie wyrwałby się z Yamahy do innego zespołu. Będzie mógł to zrobić dopiero po sezonie 2020 - ma w tej chwili dwuletnią umowę.
Na czwartej pozycji Alex Rins. Hiszpan udowodnił, że zeszłoroczne postawienie przez zespół Ecstar Suzuki na niego, zamiast Andreę Iannone, było bardzo dobrą decyzją. Świetny start sezonu, lekka zadyszka i dwie gleby z rzędu w środku, za to również dwa zwycięstwa. Jedno z nich, na Silverstone, po wspaniałej walce do ostatniego metra z Marquezem. Na koniec zabrakło nieco szczęścia i powtarzalności w walce o podium z Vinalesem. Rins znakomicie jeździ w zakrętach, lecz póki co jego Suzuki nie pozwala mu na skuteczną walkę na prostych z maszynami Hondy i Ducati. Szkoda, bo to zawodnik z potencjałem na mistrza.
Piąte miejsce rzutem na taśmę w Walencji wywalczył Fabio Quartararo. Zaledwie 20-letni Francuz okazał się rewelacją tego sezonu. W klasach Moto3 i Moto2 spędził po dwa lata, lecz zupełnie tam nie błyszczał. "Odpalił wrotki" dopiero w MotoGP, gdzie dostał angaż do satelickiego zespołu Petronas SRT. Jeździł w tym roku Yamahą w specyfikacji 2018, a mimo to narobił ogromnego zamieszania. Był świetny w kwalifikacjach, zdobył aż 6 pole positions, ustępując jedynie Marquezowi. W wyścigach 5 razy był drugi, 2 razy trzeci. Nie udało mu się niestety wygrać żadnego wyścigu w debiutanckim sezonie, choć kilka razy było blisko. Na drodze zawsze stawał jednak Marquez, po profesorsku rozgrywający młodego zawodnika. Na pociechę Quartararo zostaje tytuł debiutanta roku, dla zespołu Petronas SRT tytuł najlepszej ekipy prywatnej, a w przyszłym sezonie czeka na niego fabryczny motocykl. Będzie się działo!
Szóste miejsce dla Danilo Petrucciego, jadącego pierwszy sezon w fabrycznym zespole Ducati, jest raczej porażką, choć to jego najlepsza lokata w historii startów w MotoGP. Początek sezonu był bardzo obiecujący, a zwycięstwo na wymagającym torze Mugello to szczytowy moment kariery tego zawodnika. Na początku sierpnia wydarzyła się jednak tragedia - tuż przed GP Czech w Brnie zmarł 35-letni Luca Semprini, rzecznik ekipy Ducati, z którym Petrucci był blisko związany. Od tego czasu zawodnik był jakby nieobecny, nie był w stanie nawiązać walki z czołówką, a obraz sezonu przypieczętowały dwa nieukończone wyścigi - w Australii i ostatnio w Walencji. Pojawiły się plotki, że jego miejsce w garażu może zająć Jack Miller z Pramaca.
Na siódmej pozycji ikona MotoGP ostatnich 20 lat, czyli Valentino Rossi. 40-letni Włoch miał w tym roku ciężką przeprawę z młodszymi konkurentami, choć początek sezonu tego nie zapowiadał - w Argentynie i USA dojechał na metę drugi. Wywalczone na koniec sezonu miejsce zrównuje jego najgorszy rezultat w historii startów w klasie królewskiej - w 2011 roku, po przejściu do Ducati, również był siódmy. Mimo nikłych szans na dziesiąty tytuł, Rossi stanowi jednak dla Yamahy ogromną wartość marketingową. Choć do tej pory Vale stanowczo odrzucał możliwość zakończenia kariery, to na skutek powolnego rozwoju silnika w swoim motocyklu zaczyna powoli o tym przebąkiwać. Jego umowa obowiązuje jeszcze w sezonie 2020, a zawodnik zapowiedział, że decyzję o jej przedłużeniu podejmie po kilku pierwszych wyścigach.
Wicemistrz klasy Moto3 z 2014 roku, Australijczyk Jack Miller, zajął w tym sezonie ósme miejsce i jest to jego najlepszy wynik od początku startów w klasie królewskiej. Zawodnik Pramaca pięć razy stawał na najniższym stopniu podium, bardzo dobrze radził sobie również w kwalifikacjach. Groźny i szybko jeżdżący na początku wyścigów, nie radził sobie jednak z gospodarowaniem oponami i tracił tempo przed metą. Miller przegrał roku temu rywalizację z Petruccim o miejsce w fabrycznej ekipie Ducati. Być może niedługo przyjdzie czas na rewanż.
Dziewiąte miejsce wywalczył w tym roku Cal Crutchlow. Zadziorny Brytyjczyk z LCR Honda ma do dyspozycji ten sam fabryczny motocykl, co Marc Marquez, lecz jego wyniki są o niebo słabsze, co tylko uwypukla talent Hiszpana. Crutchlow jeździ twardo, agresywnie i jeśli ma dobry dzień, jest bardzo groźny. Jego forma jest przy tym niestety bardzo nierówna. Drugie miejsce w Australii i dwa trzecie w Katarze i Niemczech nie przesłonią jednak aż sześciu gleb w tym sezonie, w tym dwóch z rzędu w dwóch ostatnich wyścigach. Widok Cala opuszczającego tor w napompowanym kombinezonie stał się niestety powszechny. Jego umowa z LCR obowiązuje jeszcze w sezonie 2020, w którym będzie musiał ostro walczyć o wyniki, jeśli chciałby pozostać w MotoGP.
Pierwszą dziesiątkę zawodników sezonu 2019 zamyka Franco Morbidelli z Petronas SRT, który miał jednak w przeciwieństwie do Quartararo do dyspozycji Yamahę w najnowszej specyfikacji. Franco był najlepszym debiutantem poprzedniego sezonu. W tym, mimo poprawy końcowej pozycji aż o 5 miejsc, był niestety tylko tłem dla młodszego kolegi. Nie może jednak mówić o nieudanym sezonie. Jeśli akurat nie upadał (6 nieukończonych wyścigów), to dojeżdżał zazwyczaj solidnie w pierwszej dziesiątce, a cztery razy nawet w pierwszej piątce.
Wzmianki honorowe
W zakończonym właśnie sezonie z zapartym tchem śledziliśmy poczynania jeszcze dwóch zawodników, których losy w przedziwny sposób się splatały . Pierwszym był oczywiście pięciokrotny mistrz świata Jorge Lorenzo, który rok temu zakończył średnio udaną przygodę w Ducati i w Repsol Honda miał wykonać nowe otwarcie. No cóż, jako tako radził sobie tylko na początku sezonu, w Barcelonie miał świetne tempo aż do momentu, w którym przesadził i wylatując z toru zabrał ze sobą jeszcze Dovizioso, Rossiego i Vinalesa. Na treningach przed kolejną rundą w Assen miał kolejny wypadek, którego następstwem była kontuzja stawiająca w zasadzie kropkę nad "i". Lorenzo zakończył sezon na odległym, 19 miejscu i tuż przed ostatnim wyścigiem w Walencji poinformował o zakończeniu kariery.
Drugim zawodnikiem wartym wspomnienia jest Johann Zarco. Dlaczego napisaliśmy, że jego los splótł się z losem Lorenzo? Ponieważ kiedy z Repsola odchodził kończący karierę Dani Pedrosa, Zarco mógł zająć jego miejsce. Niestety ówczesny manager Francuza, niejako za jego plecami dogadał się z KTM. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy. W Repsolu pojechał Lorenzo, a Johann zupełnie nie odnalazł się na austriackim motocyklu i przedwcześnie rozwiązał kontrakt. Ostatnie 3 wyścigi pojechał dla LCR Honda w zastępstwie operowanego Nakagamiego, licząc że dobre występy dadzą mu przepustkę do wymarzonej ekipy. Niestety, miejsce zwolnione po Lorenzo zajął Alex Marquez.
Choć kontrakty większości zawodników obowiązują do końca sezonu 2020, to ostatnie wydarzenia na rynku transferowym pokazują, że nie ma umowy, której nie można wypowiedzieć. Być może czekają nas jeszcze efektowne wolty i zmiany miejsc w ekipach. Sezon 2020 już w zasadzie wystartował, za nami pierwsze testy w Walencji. Kolejne odbędą się w Jerez, na Sepang i w Katarze. Również w Katarze 8 marca odbędą się pierwsze wyścigi. Byle do wiosny!
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeTroche to byla nuda w tym roku (moze za wyjatkiem dwoch/trzech wyscigow gdzie faktycznie byla jakas tam walka). Sezon zdominowany przez Marqueza, gosc umie jezdzic ale tak ogromna przewaga szkodzi...
OdpowiedzNuda? Jeste¶ pewny ¿e ogl±dali¶my te same wy¶cigi w tym roku? :-) Owszem, klasyfikacja generalna wskazuje na to ¿e MM93 robi³ co chcia³ i kiedy chcia³, ale ile to razy kwestia zwyciêstwa rozgrywa³a siê na ostatnim okr±¿eniu, a czasami wrêcz na ostatnim zakrêcie? A nawet jak by³y momenty ¿e Marquez nokautowa³ - vide GP Aragonii czy Niemiec - to dobra i ostra walka dzia³a siê za jego plecami. Ten sezon mo¿na opisaæ wieloma s³owami, ale na pewno nie "nudny"
OdpowiedzMoge sie zgodzic ze ze za plecami MM93 dzialo sie wiecej ale tu chodzi o walke o zwycieztwo a, niestety, nawet jak Marquez akurat nie jechal pierwszy to bylo tylko kwestia czasu i jego widzimisie kiedy wyprzedzi i odjedzie. Podczas GP Australii (chyba pod publike) bawil sie caly wyscig z Vinalesem a Quartararo dal tylko posmakowac jak to jest na pierwszym po czym pokazal mu plecy.
Odpowiedz